Bohater niemile widziany
W murach Gimnazjum w Zagnańsku, odbyła się niecodzienna lekcja historii. Istnieje kilka powodów, dla których warto było ją przeprowadzić.
Po pierwsze dotyczyła czasów, których nie obejmuje podstawa programowa z historii na poziomie gimnazjum. Materiał gimnazjalny kończy się na czasach I wojny światowej. II wojna światowa, czasy powojenne są analizowane na poziomie szkoły podstawowej. Trudno się dziwić, iż pokolenie młodych ludzi wychowanych w III RP ma duże problemy ze zrozumieniem historii najnowszej.
Po drugie, lekcja dotyczyła bohatera II wojny światowej urodzonego w Zagnańsku Mieczysława Białkiewicza. Mogłoby się wydawać, iż sam fakt urodzenia w Zagnańsku nie jest wystarczającym argumentem aby poświęcić Temu człowiekowi specjalną lekcję historii. Ale pozory często mylą. Trzeba tu koniecznie wspomnieć o sytuacji sprzed dwóch lat, kiedy to wójt gminy Zagnańsk - Szczepan Skorupski zaprosił młodzież naszego gimnazjum do uczestnictwa w otwarciu wystawy Archiwum Państwowego w Kielcach. Wystawa nosiła tytuł „Z Zagnańska do Londynu”. Szlakiem Mieczysława Białkiewicza i II Korpusu Polskiego. Nasza gmina należała wówczas do patronów honorowych wystawy. Po otrzymaniu portretu Mieczysława Białkiewicza od wójta Gminy Zagnańsk, postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej postaci naszego bohatera. Okazało się wtedy, iż Mieczysław Białkiewicz był niezwykle barwną i interesującą osobą. Wychowany w poczuciu głębokiego patriotyzmu i odwagi, młodość poświęcił służbie ojczyzny, walcząc w kampanii wrześniowej z Niemcami a po 17 września również z bolszewikami. Kiedy jednostka M. Białkiewicza z powodu braku amunicji przekroczyła granicę z Węgrami, żołnierze i oficerowie zostali rozbrojeni i internowani. Nasz Bohater trzykrotnie podejmował próbę ucieczki. Ostatnia próba zakończyła się sukcesem i otworzyła mu drogę do Syrii. W Syrii wstąpił do Legii Cudzoziemskiej a następnie do Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich gen. bryg. Stanisława Kopańskiego. Podczas kampanii libijskiej walczył m.in. w obronie Tobruku, a od 1944 roku, w szeregach IV Pułku Pancernego „Skorpion” odbył całą kampanię włoską. Za uratowanie załogi rozbitego czołgu i wzięciu do niewoli 26 niemieckich grenadierów został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari. Demobilizacji doczekał w Anglii, gdzie zakończył służbę 18 lutego 1947roku w stopniu kapitana.
Mieczysław Białkiewicz to nie tylko bohater wojenny. Nie sposób wymienić pasji i zainteresowań, którym się oddawał. Po wojnie ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Londynie po czym założył słynną fabrykę jubilerską „Sphinks”. Jego wyroby jubilerskie przyniosły mu sławę i uznanie. Inną pasją Białkiewicza było lotnictwo (otrzymał tytuł czterokrotnego mistrza Anglii w lotnictwie sportowym), narciarstwo, szybownictwo, rysunek i rzeźba. Interesował się również falerystyką, bronią z czasów II WŚ, pisał, redagował, fundował tablice Polakom poległym na obczyźnie.
Mimo największych starań trudno byłoby znaleźć drugiego tak odważnego, twórczego, kreatywnego człowieka, który może posłużyć za wzór osobowościowy i autorytet dla naszej młodzieży.
Trzecim zaś czynnikiem podnoszącym rangę lekcji była osoba prowadzącego. Pan Czesław Batóg należał do grona przyjaciół Mieczysława Białkiewicza. W sposób niezwykle szczery i osobisty opowiadał nam o przyjaźni, która przypadła na lata PRL-u. Pan Batóg był instruktorem lotnictwa szybowcowego w Masłowie a Mieczysław Białkiewicz przyjeżdżał w owym czasie jako gość z Wielkiej Brytanii. Obydwaj mężczyźni byli pasjonatami latania. Dlatego najchętniej spędzali swój wspólny czas na szybowaniu nad rodzinną ziemią. Niestety ówczesnym komunistycznym władzom nie podobały się wizyty M. Białkiewicza w Polsce. Bohater wojenny związany z wojskiem brytyjskim nie był w swojej ojczyźnie mile widziany. W końcu mógł okazać się szpiegiem. Dlatego służby bezpieczeństwa rozpoczęły inwigilację Czesława Batóga, zmuszając go do opowieści na temat M. Białkiewicza. Nasz prelegent z ogromnym bólem wspominał te czasy.
Młodzież słuchała z wielkim zainteresowaniem opowieści Czesława Batóga. W prezentacji pomagała mu jego synowa P. Dorota Batóg.
Za tą wspaniałą lekcję historii serdecznie dziękujemy !
Mirosława Litwińska